Zaskakująca historia Hotelu Cecil. Miał być chlubą Los Angeles, okazał się inspiracją dla Netflixa!

Hotel Cecil, dzisiaj pod zmienioną nazwą, Stay On Main Hotel, to miejsce legendarne. Jednak nie ma tu nic, czym można byłoby się głośno chwalić. Znany jest głównie z morderstw i porwań, jakich się tu dopuszczono. Większość ze spraw wciąż nie została rozwiązana. I to właśnie zainspirowało Netflix do nakręcenia serialu.

Pechowy prestiżowy hotel

Zbudowano go już w 1924 roku. W sumie liczy 14 pięter oraz 700 pokoi. Olśniewający styl Beaux-Arts dodaje tu splendoru i prestiżu. Z założenia miała przyciągać przyjeżdżających do Miasta Aniołów bogatych turystów i biznesmenów. Przez pierwsze dwa lata faktycznie tak było. Gdy w USA rozpoczął się Wielki Kryzys, poziom lekko się zmniejszył. A potem doszło do pierwszej z wielu tragedii.

Zobacz również: Powstanie film o życiu i twórczości Violetty Villas!

Pierwszym samobójcą był 52 letni Percy Cook, który nie mógł znieść rozstania z żoną. Jakiś czas później, kolejny mężczyzna odebrał sobie życie zażywając truciznę. W sumie przez cały czas istnienia hotelu, samobójstwo popełniło conajmniej 13 osób. Przynajmniej tyle pokazują oficjalne statystyki. Szacuje się jednak, że zgonów było dużo więcej. Na tyle, że hotel zyskał przydomek „The Suicide”, z języka angielskiego – samobójstwo.

Dziupla seryjnych morderców

Hotel Cecil upodobali sobie również seryjni mordercy. Jednym z nich był „Nocny Prześladowca”, który w latach osiemdziesiątych zabił co najmniej 14 osób. Wynajmował on pokój w tym hotelu przez kilka tygodni. Kiedy został złapany, kolejny szaleniec, tym razem z Austrii, próbował naśladować działania przestępcy. Również zamieszkał w pechowym hotelu.

Obecnie hotel po wielu przykrych incydentach związanych z zaginięciami i morderstwami, zmieni się nie do poznania. Zamiast eksluzywnego miejsca, jest hotelem kierowanym głownie do osób o bardzo niskim statusie materialnym. Wspiera też lokalną społeczność w walce z bezdomnością.